Stanisław Tujaka “Zwycięstwo pedagogiki klęski”

Powstanie styczniowe – zwycięstwo pedagogiki klęski
Obchody kolejnej rocznicy powstania listopadowego skłaniają do zadumy nad sensem nie tylko tego powstania, ale także innych naszych zrywów niepodległościowych. Tragiczne losy Polski wiążą się z morzem krwi przelanej daremnie w walce o wolność ojczyzny. Naród organizował powstania przy beznadziejnym stosunku sił. Sami prowadziliśmy do samobójstwa, prowokując zaborców, by nas rozproszyli lub wytępili.
Po powstaniu listopadowym Królestwo Polskie przestaje istnieć i staje się prowincją rosyjską. Powstanie Styczniowe jest krwawo zgniecione. Po powstaniu styczniowym naród popadł w głęboką depresję, bo najsilniejszy aktyw wyginął lub został wywieziony na Syberię. Utrata tysięcy najlepszej młodzieży sprowadziła nie wzmożenie, ale osłabienie ducha narodowego. Następuje rusyfikacja. Zamiast szukać porozumienia z mocniejszym zaborcą przyjęto, że wszelkie porozumienie z którymkolwiek zaborcą jest zdradą, że albo naród polski ma powstać sam, albo też należy szukać oparcia wyłącznie w mocarstwach zachodnich.
Powstania XIX-wieczne skończyły się tak strasznymi represjami, że naród wreszcie zrozumiał, iż w niesprzyjającej koniunkturze geopolitycznej powstania są zbrodnią. Powstania XX-wieczne wykazały, że naród o tym jednak znowu zapomniał. Powstanie warszawskie wyrządziło wielkie szkody. Doprowadziło do śmierci jednostek najbardziej ofiarnych, najsilniejszych duchem. Z braku tych jednostek rząd dusz przesuwa się automatycznie w ręce jednostek oportunistycznych, bardziej przez hekatombę oszczędzonych. Warstwa heroiczna uległa zagładzie. Kosztowało nas to zburzenie stolicy i śmierć najcenniejszych ludzi, bez których cofnęliśmy się, zamiast posunąć się do przodu. Dlaczego katastrofalna klęska powstania warszawskiego i bezsensowna działalność tzw. żołnierzy wyklętych, będąca kontynuacją tej klęski, mają być wielkimi polskimi zwycięstwami?
Pesymizmem jest zrzucanie całej winy naszego upadku na obcych, bo wtedy nie możemy sami już wpłynąć na nasz los – a optymizmem jest przypisywanie klęsk własnym winom, skoro uleczywszy je możemy znowu się dźwignąć. Zamykanie umyślnie oczu na własne błędy uniemożliwia szukanie dróg ratunku. Przywódcy narodu mają obowiązek baczyć na skutki swoich czynów, ponoszone przez miliony ludzi przez dziesiątki lat. Historia nasza jest historią nieodpowiedzialności przywódców za wywołane klęski i tragedie.
Jeśli przywódcy błądzą, wtedy powinni ponieść konsekwencje. Ale przyznanie się do winy traktują oni jako ujmę i wmawiają innym, że to, co uczynili, było dobre. Oszukany naród widzi w błędach i szaleństwach zasługę i mądrość, a w rozsądku zdradę i podłość. Sprowadza tym na siebie coraz większe klęski. Tylko prawda może być pożyteczna dla narodu. Czy wolno posyłać na śmierć tysiące najlepszych synów? Gdzie rozum i racja stanu? Należy demaskować apologetów naszych błędów dziejowych.
Wszystkie nasze powstania były zbrodniczą lekkomyślnością. Polityka polska wymaga powagi zamiast lekkomyślności, zimnej krwi zamiast egzaltacji i sceptycyzmu zamiast łatwowierności. Złowroga jest szkoła walczenia bez względu na warunki, siły własne, broń, sprzymierzeńców, przeciwnika i moment wybuchu. Należy zaś zawsze i wszędzie robić tylko to, co się da zrobić. Męczeństwo jako droga do odbudowania państwa to mistyka, a nie polityka.
Nie negujemy bynajmniej bohaterstwa naszych żołnierzy – powstańców. Tym dzielnym ludziom należy się cześć, która musi pozostać w tradycjach narodu. Piętnujemy natomiast stałą praktykę naszych przywódców zakrywania swoich błędów obrazem bohaterstwa szeregowców. Ich kapitalne błędy, których skutkiem były niepotrzebne cierpienia narodu, zasłaniano sławą wykradzioną poległym bohaterom. Potępianie klęskowych powstań dotyczy przywódców, a nie żołnierzy, którzy walczyli. Nie ma żadnej konieczności łączenia kultu dla bohaterów z kultem przywódców podejmujących nieprzemyślane decyzje, nieoparte na rzetelnym przygotowaniu informacyjnym i materialnym.
Są walki beznadziejne z powodu ogromu agresora i braku sprzymierzeńców. Utrzymanie bytu narodowego musi górować nad odzyskaniem niepodległości państwa. Naród, który nie stawia rozsądku nad porywami, skazany jest na zagładę. Dążenie do odzyskania niepodległości musi być podporządkowane zachowaniu bytu narodowego. Zachowanie bytu może doprowadzić do niepodległości. Naród, który utracił państwo, powinien dążyć do zachowania bytu, aby nie zginąć. Dla ojczyzny należy żyć, nie umierać. Usiłowania powstańcze niszczyły ducha narodowego, a nie podtrzymywały go. Zwolennicy polityki powstań wysuwają zawsze ten argument, że bez powstań Polacy by się wynarodowili. Inne narody prowadziły politykę ugodową i nie tylko nie uległy wynarodowieniu, ale rozwinęły się szybciej niż my, jak Finowie, Łotysze czy Rumuni.
Tragiczna pedagogika klęski zabija w narodzie element rozumu przez kult urojeń i fikcji.
Politycy zaciekli w gloryfikacji powstań i zohydzaniu polityki ugodowej uważają za kanon niepodlegający najmniejszej dyskusji, że historia przyznała palmę zwycięstwa nie wyznawcom polityki realnej, ale wyznawcom walki o honor narodu. Co bardziej sprzyja wynarodowieniu: romantyczna czy racjonalna polityka polska? Powstania powinny być oparte na mocnej kalkulacji, a nie na romantyzmie. Działania zbrojne powinny być dobrze przygotowane.
Pedagogika klęski usiłuje nam wpoić przekonanie, że nasze nieszczęśliwe powstania to były poszczególne bitwy przegrane, ale w ostatecznym wyniku wojna zakończyła się wygraną. Jakim to sposobem z klęsk wynika triumf? Do klęsk trzeba się przyznać, nie należy ich dziwacznie podawać za zwycięstwa. Zamiast patriotycznej frazeologii posługujmy się życiowym rozsądkiem. Dzikie zrywy niweczyły próby ratowania kraju, powodując okropne straty. Prowadzonej polityki nie da się obronić, skoro doprowadziła do katastrofy. Teraz znowu chcą nas wysłać jak barany na rzeź, żeby zyskać dla siebie większą przestrzeń życiową.
W uroczystościach rocznicowych wcale nie chodzi o pamięć o ofiarach, ale o narzucenie ogółowi swojej wizji dziejów Polski uzasadniającej współczesną politykę. Fałszowanie dziejów i postulaty sprzeczne z polskim interesem narodowym nie ustały. Potwierdza takie zdanie propaganda obecnych władz dotycząca oceny powstań i stosunku do PRL. Polityka historyczna PiS jest wyzwaniem rzuconym Polsce. Polityka ta musi się skończyć kolejną katastrofą. Do steru nawy państwowej dorwała się elita, złożona z elementów wyznających właśnie tezę insurekcyjną. Forsowane są zapatrywania, jakoby Polska odzyskała państwowość nie dzięki sprzyjającej koniunkturze geopolitycznej, ale walce powstańczej. Szerokie masy wierzą w to na skutek wbijania w głowę tego nonsensu. Prawda zaś jest taka, że przez nieprzemyślane powstania i wojny zbieraliśmy tylko cięgi.
Dr inż. Stanisław Tujaka
Literatura:
Aleksander Bocheński: Dzieje głupoty w Polsce. Kraków 2020
Adolf Bocheński, Aleksander Bocheński: Tendencje samobójcze narodu polskiego.
https://myslkonserwatywna.pl/bochenski-tendencje-samobojcze-narodu-polskiego/
obrazek ilustrujący
#wrealu24#kulturaihistoria