Tomasz Komenda zaatakował PiS! Zrobił to po spotkaniu z dziennikarzami “Wyborczej”

„W jaki sposób go przekonali, co mu obiecali” — pytają internauci po tym, jak Tomasz Komenda zaatakował partię rządzącą i jednego z najważniejszych ministrów personalnie. Sprawa Komendy jest na tyle głośna, że dla wielu wręcz niemożliwa do przemilczenia.
Tomasz Komenda jest przez tzw. totalną opozycję przedstawiany jako symbol niesprawiedliwości „państwa PiS”. Tymczasem, po pierwsze — poszedł do więzienia za czasów rządów dzisiejszych autorytetów opozycji. A po drugie — również przez 8 lat swoich rządów ,,sprawiedliwi” z Platformy Obywatelskiej nie zajęli się jego sprawą.
Tomasz Komenda atakuje PiS
Wyborcy Prawa i Sprawiedliwości są mocno niepocieszeni po najnowszej wypowiedzi Tomasza Komendy. Nie brakuje agresywnych komentarzy pod adresem mężczyzny, jednak przeważają komentarze pełne zrozumienia.
Sympatycy obecnej władzy zdają sobie sprawę, jak okrojony światopogląd po 18 latach spędzonych w więzieniu może mieć Komenda. I — co za tym idzie — jak łatwo jest go zmanipulować. Okazję do tego wykorzystali zdaje się dziennikarze „Gazety Wyborczej”, bo to właśnie po spotkaniu z nimi Tomasz Komenda zaczął atakować Prawo i Sprawiedliwość.
—Nie rozumiem, jak Zbigniew Ziobro może pokazywać jako bohatera człowieka, który od 2010 roku miał wiedzieć o tym, że siedzę niewinnie, ale nic nie zrobił. Jeżeli faktycznie był przekonany o mojej niewinności, to dlaczego musiałem spędzić w więzieniu kolejnych osiem lat? — powiedział w wywiadzie udzielonym „Gazecie Wyborczej” Tomasz Komenda.
Doświadczeni dziennikarze III RP ewidentnie podpuszczali skrzywdzonego przez elity pookrągłostołowe mężczyznę.
Lech Kaczyński Tomasz Komenda
Kilka dni temu „Wyborcza” stwierdziła, iż Lech Kaczyński jako prokurator generalny miał naciskać na to, by oskarżyć Tomasza Komendę.
— To wyjątkowo perfidny atak „Gazety Wyborczej” na śp. Lecha Kaczyńskiego, człowieka, który już nie może się bronić. „GW” rodem z esbeckich instrukcji manipuluje fałdami i pomija podstawową informację, że gdy prokurator stawiał panu Komendzie zarzuty popełnienia przestępstwa zgwałcenia ze szczególnym okrucieństwem, kiedy występował z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie i kiedy niezawisły sąd go tymczasowo aresztował, Lech Kaczyński nie był jeszcze prokuratorem generalnym. I nawet nie myślał, że nim zostanie. Zarzuty postawiono po trzech latach śledztwa 18 kwietnia 2000 roku, a Lech Kaczyński objął urząd dwa miesiące później —skomentował dla PAP Zbigniew Ziobro.
Jednak „dziennikarze” Gazety Wyborczej, korzystając z okazji spotkania sam na sam z Komendą, przedstawili mu „swoje» fakty. Stąd mężczyzna jest przekonany, że to nieżyjący Lech Kaczyński odpowiada za jego mękę przez kolejne 8 lat po 2010 roku. Czy można zrobić coś bardziej politycznie obrzydliwego, niż wykorzystać taką tragedię do uderzania w rząd?