Wielka porażka Macrona. Czy to początek jego końca?

Pod wpływem masowych protestów tzw. żółtych kamizelek i faktu, że w ostatnim czasie zaczęli dołączać do nich nawet policjanci, Macron się ugiął i premier Francji Edouard Philippe ogłosił, że rząd zawiesza na sześć miesięcy planowaną podwyżkę akcyzy na paliwo.
Na czas zimy ma nie wzrosnąć także cena energii elektrycznej i gazu. To wszystko może nie wystarczyć, bo raz przebudzony gniew ludu na taką skalę trudno w jakikolwiek sposób powstrzymać. Obecnie pojawiły się nowe żądania np. podwyższenia płacy minimalnej.
Dla Macrona jest to sytuacja niezwykle trudna. Okazał słabość i tym samym pokazał, że nie jest jednak w stanie pokonać oporu społecznego.
Wycofał się z projektu, który miał dać mu środki na realizację Porozumienia Paryskiego dotyczącego ochrony klimatu. Macron przedstawia się natomiast jako czołowy działacz w tej kwestii.
W tym momencie także upada mit Macrona jako obrońcy praworządności, który m.in. krytykował Polskę. W jego własnym kraju doszło do tego, że wielu ludzi zostało rannych, a były nawet ofiary śmiertelne, na skutek protestów przeciwko polityce władz.
Protesty przybrały taką skalę, że zaczęły paraliżować kraj, który znalazł się na krawędzi rewolucji.